Relacje z konwentów

Copernicon 2022 – z wizytą u Kopernika

Logo konwentu Copernicon, który odbywał się 16-18.09.2022 w Toruniu. Wystąpiłam tam jako twórca atrakcji, dlatego jestem narysowana w koszulce z napisem "Twórca atrakcji", na którą entuzjastycznie wskazuję obydwoma rękami!

Tegoroczny Copernicon wywołał we mnie ogrom nostalgii i refleksji, co chyba nie dziwi biorąc pod uwagę, że był to ostatni konwent na który udało mi się pojechać zanim zaczęła się pandemia. W międzyczasie zaszło też wiele zmian, które dotknęły tylko mojego śmiesznego życia i naprawdę ciężko mi uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się na przestrzeni tylko trzech lat! Jak dla mnie jest to jedna z zalet regularnego jeżdżenia na konwenty – często są to wydarzenia, które dość dobrze się pamięta i dzięki nim można sobie porównać swoje życie z poprzedniej edycji z aktualnym. Oczywiście pisanie relacji z konwentów bardzo pomaga w tym procesie :P.

Przechodząc do samego konwentu, starałam się nie nastawiać na zbyt wiele, bo wiedziałam że, podobnie jak większość konwentów, Copernicon jeszcze staje na nogi po dłuższej przerwie. Teraz myślę, że może nie było to konieczne, bo tegoroczna edycja wyszła naprawdę świetnie! Kolejka do akredytacji nie była szczególnie uciążliwa, atrakcje były bardzo ciekawe i nietypowe, a w sleepie, z tego co wiem, dla nikogo nie zabrakło miejsca. Pojawiły się oczywiście drobne niedociągnięcia, ale jak to powtarzałam z trzy razy na swojej prelekcji – konwent jest robiony przez fanów dla fanów, nie ma co narzekać.

Jak już o wspomniałam o moich atrakcjach, to melduję że w tym roku na Copernicon zgłosiłam dwie prelekcje i jedne dwugodzinne warsztaty. Może przy moich rekordowych ośmiu godzinach z 2018 roku nie robi to wrażenia, ale i tak jestem z nich bardzo zadowolona. Zainspirowana (jak dla mnie, oczywistymi) pytaniami jakie dostawałam na SkierConie, postanowiłam przeprowadzić prelekcję “Jak przeżyć konwent?”, która miała posłużyć jako poradnik dla nowych konwentowiczów. Nie cieszyła się niestety szczególnie dużą popularnością, ale myślę, że ci którzy zdecydowali się na nią przyjść czegoś się dowiedzieli i może z dwa razy się zaśmiali. Dużo lepiej wypadł “Poradnik robienia rzeczy sensownych”, na który, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, szybko skończyło się miejsce w sali. Konwentowicze mają jednak lepszą intuicję niż ja, bo okazało się to jedną z moich lepszych atrakcji, co w sumie ma sens, bo opowiadałam o mojej pasji, jaką jest user experience. Niesamowitą zmianą jest też dla mnie to, że o ile kiedyś z trudem “dociągałam” do końca atrakcji, to teraz mam tyle do powiedzenia, że kończę na styk, a nawet mogę pominąć jeden slajd! Myślę, że to nie jest ostatni raz jak przeprowadzam tą prelekcję i może nawet następnym razem zgłoszę ją jako dwugodzinną ;). 

Rysunek pokazujący jak z kwaśną miną pokazuję napis "Testuj wszystko co projektujesz". Między każdym słowem tej wypowiedzi jest ikona klaskania. Ma to symulować taki sposób w jaki amerykanie sobie tłumaczą nawzajem rzeczy. Nie do końca to rozumiem, ale zawsze mnie to lekko bawi!
Chyba wszystkie sekcje mojej prezentacji kończyły się po prostu napisem “TEST”. Bo póki ktoś inny nie spojrzy na to co zrobiłeś_aś to nie wiesz czy to w ogóle jest wygodne…

Całkiem nieźle poszły też warsztaty haftu krzyżykowego, w których w sumie największym problemem było to, że materiałów miałam tak idealnie na styk lub odrobinkę za mało. Mogę też pomyśleć na wybraniu tylko najmniejszych wzorków, żeby więcej osób zdążyło w trakcie warsztatów ukończyć swoje dzieło. Jednak nawet ci, którzy nie skończyli chyba bawili się całkiem nieźle. Ja za to na pewno bawiłam się super i na pewno jeszcze kiedyś powtórzę takie warsztaty! Uczestnicy bardzo mnie zachęcali żeby moja powtórka wylądowała na jakimś konwencie mangowym, więc kto wie? Może w kolejnym sezonie jakiś odwiedzę :).

Oczywiście ileż można siedzieć na własnych atrakcjach? Zwłaszcza, że Copernicon zawsze miał świetną ofertę prelekcji popularnonaukowych! Udało mi się załapać aż na dziewięć, co jak dla mnie jest całkiem niezłym wynikiem. Najbardziej spośród nich wyróżniają się te, na które obowiązywały zapisy, czyli w moim wypadku spacer po Toruniu z przewodnikiem oraz warsztaty kreatywności. Martwiłam się trochę, że nie zdążę na spacerek, bo był tuż po mojej prelekcji, ale na szczęście rozważny przewodnik Paweł zrobił krótki wstęp w miejscu zbiórki, dzięki czemu tacy spóźnialscy jak ja, nie musieli szukać grupy po całym starym mieście. Jako że spacer trwał tylko dwie godziny to głównie składał się z ciekawostek i skakał między wiekami w swojej narracji, ale mi osobiście bardzo się to podobało! Miło było też dowiedzieć się czegoś o budynkach, które w trakcie Coperniconów mijałam już wielokrotnie, bo Copernicony tak mają, że ich atrakcje są rozrzucone po dość dużym terenie. Czasami żartuję, że dzięki temu można kilkukrotnie przybić pomnikowi Kopernika mentalną piąteczkę :D. 

Wracając do spaceru, miał on też tą zaletę, że dowiedzieliśmy się gdzie kupić NAJBARDZIEJ PIERNE PIERNIKI w Toruniu! Oznacza to po prostu, że mają największą zawartość pieprzu, ale konwentowicze, których potem nimi częstowałam najczęściej nie wiedzieli o co chodzi. Reakcje były na całym spektrum – od niechęci skończenia pierniczka do autentycznego zachwytu. Jeśli ktoś chce sprawdzić czy jemu przypasują takie pierniczki to niech wpadnie do pani Igi Sarzyńskiej. Jednak ostrzegam – jej malowane pierniczki są takie piękne, że ciężko przejść obok nich obojętnie! Inną atrakcją spaceru była też możliwość sprawdzenia czy jest się grzesznikiem i co tu mówić… po konwentowiczach można było się spodziewać tylko jednego :D.

Rysunek pokazujący jak uderza mnie smak przypraw korzennych po ugryzieniu pierniczka. Całość jest na tyle ostra, że aż oczy mi lekko łzawią. Cała sytuacja powoduje lekką dezorientację, co zdecydowanie widać po moim wyrazie twarzy. Przecież pierniczek powinien był słodziutki!
Pierniki takie dobre, że aż się łezka w oku kręci :D

Drugą zapisywalną atrakcją były warsztaty kreatywności, które były pełne odjechanych pomysłów i żartów na przeróżnym poziomie. Mimo, że w połowie zajęć uciekła nam połowa grupki, w której pracowaliśmy, udało nam się bez większych przeszkód wykonać wszystkie zadania, więc mam nadzieję, że jesteśmy teraz wszyscy dużo bardziej kreatywni. Same warsztaty miały lekko korporacyjne vibesy, ale w pewien sposób było to dla mnie po prostu śmieszne. No i powiedzcie mi – czy wam też kubek kojarzy się z Coperniconem :D?

Rozrzucone po całym starym mieście atrakcje i dobrej jakości prelekcje popularnonaukowe to nie wszystkie wyjątkowe cechy Coperniconu. Znany jest on również z dobrego jedzonka, ponieważ współpracuje z kilkoma lokalnymi restauracjami, w których za każde zamówienie można otrzymać pieczątki na identyfikatorze, które później można wymienić na nagrody. Ponownie podjęłam próbę zebrania wszystkich pieczątek, jednak po dowiedzeniu się, że z nagród zostały tylko mangowo-wyglądające breloczki postanowiłam się poddać. Jednak zanim to się stało udało mi się odwiedzić trzy miejscówki: Pierogarnię Stary Młyn, naleśnikarnię Manekin oraz śniadanownię Bułka. Naprawdę, dobrze, że na Coperniconie się tyle biega po mieście, bo to było bardzo dużo, bardzo dobrego jedzonka <3.

Ilutracja pokazująca mój identyfikator, na którym są malutkie rysuneczki pierogów, bułki z jakąś plamą i czegoś co miało być naleśnikiem, ale tak wam szczerze powiem, że wygląda to jak portfel. Dookoła leżą różne kości do grania w RPG. Jest też kilka gwiazdeczek. Kto wie - może je też można zjeść?
Gamifikacja jedzenia na mieście? Potrzymajcie mi herbatkę, już lecę!

Niestety wszystko co dobre się kończy, więc i Copernicon w końcu musiał dobiec końca. Może to i lepiej, bo troszkę na nim zmarzłam (zwłaszcza w sleepie, gdzie dwa kocyki i śpiwór ledwo dawały radę, a herbatki nie było jak zrobić…), a moje cztery godziny atrakcji jednak troszkę mnie wymęczyły. Koperniku, widzimy się za rok! Choćbym miała przestać jeździć na konwenty to na Coperniconie i tak będę chciała się pojawiać! Nie chciałabym odpuszczać mojego ulubionego zlotu wyjątkowych ludzi :D.

A jeśli chcecie wesprzeć moją kolejną konwentową przygodę, utrzymywanie tego bloga lub po prostu zrobić dziś coś miłego to możecie mi postawić wirtualną kawę! Wystarczy kliknąć w link https://buycoffee.to/MajaRysuje i wybrać jedną z opcji ;)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *