Relacje z konwentów

Star Wars Day 2023 w Opolu – edycja rzemieślniczo-artystyczna

Logo wydarzenia Star Wars Day, które odbywało się 06.05.2023 w Opolu. Wystąpiłam tam jako twórca atrakcji, dlatego jestem narysowana w koszulce z napisem "Twórca atrakcji", na którą entuzjastycznie wskazuję obydwoma rękami!

Po raz drugi na żywo, a po raz czwarty tak w ogóle pojawiłam się na Star Wars Day w Opolu. 

W samym dniu konwentu zmartwiła mnie słaba pogoda, zwłaszcza, że atrakcje miały się odbywać w namiocie. Na szczęście organizatorzy wykazali się zdolnościami negocjacyjnymi i cała impreza została przeniesiona do budynku Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.

Na miejsce dotarłam na chwilę po oficjalnym otwarciu i zostałam bardzo gościnnie przywitana ciepłą herbatą. Po tradycyjnym wymienieniu się ploteczkami zostałam oprowadzona po wyjątkowo bogato wyposażonym kąciku artystycznym, w którym ostatecznie spędziłam chyba największą część konwentu. Zaczęłam od narysowania konturów Scarlacca wraz z dobrym jedzonkiem, które następnie przekazałam organizatorowi do pokolorowania. Ostatecznie, licząc autora samego zadania, nad finalnym rysunkiem pracowały 4 osoby, co zdecydowanie widać po jakości ilustracji. Słyszałam, że za rok to arcydzieło będzie prezentowane na wystawie konwentowej, więc jeśli chcecie je zobaczyć w pełnej okazałości to koniecznie się pojawcie! Miałam również możliwość spróbować swoich sił w lepieniu Grogu z plasteliny. Myślę, że jak na osobę, która nie miała plasteliny w ręce od podstawówki, wyszło mi całkiem nie najgorzej. Wyczerpało to jednak resztki moich zasobów kreatywnych, więc na trzecią aktywność artystyczną wybrałam kolorowankę z Mandalorianinem. Fascynującą atrakcją było również zamykanie kosmosu w słoiku, ale tej atrakcji tylko przyglądałam się z ciekawością. Mam nadzieję, że żaden astronom nie upomni się po brakujący kawałek galaktyki :D.

W sumie to to jest metailustracja, bo narysowałam tutaj ilustrację Scarlacca, którą narysowałam na samym wydarzeniu. Do kompletu mamy też kolorowankę z Mandalorianiem oraz Grogu ulepionego z plasteliny. Dookoła leżą kredki, bo to przecież kącik artystyczny jest!
Zdecydowanie w dorosłym życiu jest za mało kolorowanek! Dobrze, że chociaż na Herbatkon zdarza mi się coś rysować, bo nie wiem co by było D:

Wybór prelekcji nie był szczególnie duży, ale przynajmniej nie musiałam się nad nimi za długo zastanawiać. Odbyło się też kilka konkursów, ale z góry założyłam, że nie mam szans i ostatecznie nie pojawiłam się na żadnym. Jedyną prelekcją, z którą zapoznałam się w całości było “Brzmienie Gwiezdnych Wojen”. Była to bardzo słuszna decyzja, gdyż okazała się to być jedną z lepszych prelekcji, na jakich byłam od dawna. Prelegent zdecydowanie wiedział o czym mówi, bardzo skutecznie angażował publiczność i wrzucił aż dwa zdjęcia Lina Manuela Mirandy do swojej prezentacji <3.

Podobnie jak i rok temu, na konwentowiczów czekał słodki poczęstunek. Tym razem nie tylko w formie babeczek, ale i wspaniałych ciastek. Wspólnie z organizatorką ustaliłyśmy, że ich największą przewagę nad innymi ciastkami było to, że były dosłownie potężne. Choć może była to po prostu jakaś ingerencja Ciemnej Strony Mocy, która na cały świat słynie ze swoich wypieków ;).

Wartym wspomnienia wydarzeniem jest też to, że zostałam przez innych konwentowiczów całkowicie i absolutnie ograna w Uno. Dwa razy :|.

Podobnie jak w zeszłych latach i tym razem zgłosiłam swoja atrakcję. Zainspirowana wszystkimi warsztatami z kaligrafii, na które udało mi się załapać w ostatnim czasie postanowiłam zorganizować swoje warsztaty z kaligrafii mandaloriańskiej. Co prawda informacja o tym, że są to warsztaty, a nie prelekcja zaginęła gdzieś między kolorowankami, a plakatami wydarzenia; ale nikt nie wydawał się być tym zawiedziony. Jak na pierwszy raz, moim zdaniem, poszło całkiem nieźle, ale mam już kilka pomysłów na poprawki. Miłą zaletą prowadzenia warsztatów zamiast prelekcji było też to, że nie czułam potrzeby targania ze sobą laptopa, więc była to sympatyczna odmiana.

Ilustracja pokazująca jak uczestnicy warsztatów z kaligrafii dzielnie wypełniają kserówki. W tle stoję ja - pełna dumy z moich tymczasowych podopiecznych!
Każdy kaligrafuje w swoim tempie, nie ma się co spieszyć ;)

Już w trakcie moich warsztatów uczestnicy powoli zbierali się na dworzec żeby jeszcze zdążyć do domów. Natomiast po moich warsztatach, na ostatnią prelekcję została już tylko garstka najwytrwalszych i najlokalniejszych (lub po prostu najnocujących w Opolu). Tak więc po dowiedzeniu się, że istnieją inne filmy z mieczami świetlnymi i statkami kosmicznymi niż Gwiezdne Wojny, nadszedł w końcu czas żebym i ja wróciła do domu.

Mimo słabej pogody konwent ostatecznie wyszedł bardzo dobrze. Rozumiem, że kącik sztuki i rzemiosła nie jest dla każdego, ale ja byłam zachwycona tą atrakcją! Trochę szkoda, że nie mogłam się nacieszyć Opolską zielenią tak jak rok temu, ale na pocieszenie dostałam potężne ciastka i całkiem niezłą herbatę :). 

Star Wars Day w Opolu to jedyny konwent, który odwiedzam od jego samego początku i nie opuściłam jeszcze ani jednej edycji! Między innymi dlatego, mam ogromną nadzieję, że uda mi się pojawić za rok. Plus, chcę zobaczyć wystawę prac z tego roku :D.

A jeśli chcecie wesprzeć moją kolejną konwentową przygodę, utrzymywanie tego bloga lub po prostu zrobić dziś coś miłego to możecie mi postawić wirtualną kawę! Wystarczy kliknąć w link https://buycoffee.to/MajaRysuje i wybrać jedną z opcji ;)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *