Relacje z konwentów

Wiosenne Granie w Miejscu Spotkań 2024 – Mini konwencik na obrzeżach Łodzi

Logo Wiosennego Grania w Miejscu Spotkań, które odbywało się 23-24.03.2024 w Łodzi. Byłam tam jako twórca atrakcji, dlatego jestem narysowana w koszulce z napisem "Twórca atrakcji", na którą entuzjastycznie wskazuję obydwoma rękami!

Na Wiosenne Granie w Miejscu Spotkań wybrałam się głównie po to żeby pomóc doraźnie z imprezą oraz (co jest ostatnio zaskakującym powodem moich pojazdów) pointegrować się z fandomem. Zresztą jak już pisałam w relacji z KONgresu, bardzo polubiłam takie dwudniowe konwenty, więc tym chętniej przyjechałam do Łodzi.

Dostanie się do Miejsca Spotkań, w którym odbywały się Wiosenne Planszówki, nie było takie proste. Wymagało to przesiadki z jednego pociągu do drugiego w samej Łodzi oraz półgodzinnego spaceru. A! I wydostania się z dworca Łódź Kaliska, co było zaskakująco skomplikowane. Na szczęście połączenie mocy kobiecej intuicji oraz nawigacji Google pozwoliło mi dotrzeć na miejsce nawet przed czasem.

Dzięki temu na spokojnie mogłam pomóc z oznakowaniem całego budynku. Biorąc pod uwagę brak drukarki, najrozsądniejszym rozwiązaniem było napisanie wszystkich potrzebnych do tego kartek odręczne. Zawsze chciałam być skrybą, więc bardzo to zadanie mi się podobało. Przypomniało mi też Skiercon 2023, na którym również mogłam popielęgnować swoją umiejętność stawiania literek. Zresztą uważam, że takie oznakowanie nadaje całemu wydarzeniu takiego domowego klimatu, więc tym bardziej popieram takie rozwiązania. Jeśli jakiś konwent szuka dedykowanego gżdacza na zastępowanie drukarki to ja się zgłaszam! :D

Ilustracja pokazująca plakaty ze wskazówkami jak trafić do sal, zachętą do dołączenia do kuchennej integracji oraz planem atrakcji na sobotę. Wszystko krzywo napisane i krzywo przyklejone.
Pisać plakaty każdy może – jeden lepiej, drugi gorzej :D

Cała impreza składała się z 5ciu sal, więc przygotowanie i rozwieszenie oznaczeń nie zajęło nam zbyt wiele czasu. Nie mogłam jednak narzekać na nudę, gdyż szybko zaczęli się schodzić mniej i bardziej mi znani ludzie. Dodatkowo rozmowy między nimi przechodziły na takie tematy, że nawet nie wiem czy je znam czy nie! W momentach jak nie miałam niczego co mogłabym wnieść do tych dyskusji przeglądałam sobie jeszcze notatki do mojej prelekcji. Jak się później okazało, prelekcji zaczynającej to wydarzenie. I prawdopodobnie właśnie z tego powodu dotarła na nią tylko jedna osoba… Na szczęście była to powtórka mojej niegdysiejszej prelekcji na temat użyteczności technologii w Gwiezdnych Wojnach, więc nie miałam poczucia, że się niepotrzebnie przygotowałam. A, o użyteczności to ja zawszę mogę poopowiadać!

Bezpośrednio po mojej prelekcji zaczęła się prelekcja o japońskich słodyczach, na którą oczywiście zostałam. Może nie wszyscy to wiedzą, ale większość z tradycyjnych japońskich słodyczy jest przygotowana specjalnie tak żeby dobrze się komponować z herbatą matcha. A nazwa bloga jednak zobowiązuje! Delikatnie się obawiałam, że nic ciekawego się na tej prelekcji nie dowiem, bo interesowałam się już wielokrotnie tematem smakołyków z kraju kwitnącej wiśni. Jednak były to obawy absolutnie niesłuszne. Prowadząca nie dość, że była bardzo dobrze przygotowana, to skupiła się na tej części słodkiego świata, na której znam się trochę mniej. Dała mi też błogosławieństwo żeby kiedyś poprowadzić swoją prelekcję dotyczącą japońskich słodyczy, więc wypatrujcie jej w planach konwentowych! :D

Jak już napisałam, większość z przekąsek przedstawionych na Wiosennym Graniu, jest dostosowana do serwowania razem z herbatą matcha. Dlatego też do kompletu odbywała się jeszcze jedna atrakcja – o ceremonii parzenia herbaty. Przyznaję, że wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale niewiele więcej poza tym. Na szczęście teraz już wiem, że jest to bardzo ważny rytuał, który ma zaskakująco dużo zasad i całkiem długą tradycję. Dużą wartością tej atrakcji był też fakt, że kończyła się ona degustacją matchy, przygotowanej za pomocą prawdziwego chasena, czyli można powiedzieć, że tradycyjnej trzepaczki do herbaty. Można było jej spróbować zarówno w postaci tradycyjnej, jak i w formie lemoniady. Obie były absolutnie super, ale wersja lemoniadowa naprawdę mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła! Muszę sobie kiedyś taką przygotować :).

Warto tutaj dodać, że wszystkie azjatyckie atrakcje na Wiosennym Graniu zostały przygotowane przez grupę Majime Yunikoon. I z tego co widzę dopiero się rozkręcają, więc polecam śledzić ich dalsze poczynania ;).

W tak zwanym międzyczasie można było skorzystać z tych planszówek, które są w nazwie wydarzenia, dołączyć do sesji RPG, a nawet wziąć udział w różnych kreatywnych atrakcjach integracyjnych. Osobiście skorzystałam tylko z tego pierwszego, choć obserwowałam poczynania osób ogarniających integrowanie uczestników i byłam pod dużym wrażeniem ich pracy. Gdybym przyjechała na to wydarzenie nie znając nikogo to na pewno bym wzięła udział w ich atrakcjach.

Ale jako, że znałam dużą część uczestników, to po prostu wspólnie zagraliśmy w planszówkę. I to nie byle jaką! Dzięki temu, że poza konwentowymi planszówkami mieliśmy też dostęp do miejscowo-spotkaniowej kolekcji to rozegraliśmy dwie partyki w Grzybobranie! I nie dajcie się zwieść swoimi wspomnieniami z początków podstawówki, bo ta gra wcale nie jest taka prosta jak się wam może wydawać! Być może z tego powodu ani razu nie wygrałam, ale i tak bawiłam się świetnie. Chyba nawet lepiej niż tworząc mój nadmorski kurort w Catanie podczas Zjavy 2024 :D.

Ilustracja pokazująca jak przyglądam się planszy do gry w grzybobranie. Jest na niej kilka grzybów, koszyczki do ich zbierania i różne graficzne detale takie jak kwiatki, ślimak czy kamień. Jest też staw z jedną samotną rybką.
W sumie zbieranie grzybów to bardziej jesienna niż wiosenna aktywność…

O ile większość atrakcji została zaplanowana na sobotę, to na niedzielę zostało jeszcze coś, na co chyba najbardziej się cieszyłam – warsztaty zdobienia pisanek. Biorąc pod uwagę moje niedawne warsztaty ze zdobienia pierników, było to całkiem naturalne, że w końcu zacznę się dzielić i innymi z moich tradycyjnych rękodzieł. Niepokojąc się tym, że na warsztatach mogą znaleźć się dzieci, zaopatrzyłam się w plastikowe jajka. Już same w sobie, dla niektórych, okazały się dobrą atrakcją. W sumie myślę, że to był taki dobry warsztat pilotażowy. Sprawdziłam sobie na nim ile czasu faktycznie jest ludziom potrzebne żeby wyżyć się artystycznie oraz na co muszę zwrócić uwagę tłumacząc technikę. Świetną cechą warsztatu było to, że odbywał się przy jednym wielkim stole, dzięki czemu miał też rolę całkiem integracyjną.

Ilustracja, na której sprawdzam jak uczestnikom idzie malowanie pisanek. Moja uwaga nie jest skierowana na żadną konkretną pisankę ale mogłaby być skierowana albo na pisankę z sową albo z napisem: Nic z tego nie będzie. Obie są w sumie pomysłowe, a na pewno dużo bardziej pomysłowe niż pisanka z logo Herbatkonu, która leży w rogu tak żebym miała gdzie umieścić logo Herbatkonu.
Każdy maluje w swoim tempie i zgodnie ze swoimi umiejętnościami! W sumie większy podziw mam najczęściej do tych, którym nie idzie, ale mimo to się nie poddają :D

Co prawda w niedzielę odbywały się jeszcze inne atrakcje, ale poza moim własnym warsztatem wybrałam po prostu luźne rozmowy i picie herbatki. To drugie bardzo ułatwiał fakt, że choć wydarzenie było malutkie, to miało aż dwa dostępne czajniki!

Niestety każdy konwent ostatecznie się kończy, więc powoli ludzie zaczęli się rozchodzić. Ostatecznie i ja musiałam wyruszyć na swój pociąg. Tym razem moja trasa była dużo mniej skomplikowana, bo lokalsi zaprowadzili mnie i zapakowali w tramwaj, który oszczędził mi szalonych przesiadek na Łodzi Kaliskiej.

Podsumowując – to był bardzo klimatyczny, malutki konwencik. Całkiem lubię wydarzenia, gdzie pod koniec znam już praktycznie wszystkich uczestników. Jak dla mnie był to świetnie spędzony weekend i szczerze mówiąc dał mi trochę do myślenia jak mało trzeba żeby coś takiego faktycznie wziąć I zorganizować. Choć oczywiście można było poświęcić trochę więcej zasobów w organizację, ale… I tak było fajnie, więc mam nadzieję że te niewykorzystane na warsztaty jajka przydadzą się przy kolejnej edycji ;)

A jeśli chcecie wesprzeć moją kolejną konwentową przygodę, utrzymywanie tego bloga lub po prostu zrobić dziś coś miłego to możecie mi postawić wirtualną kawę! Wystarczy kliknąć w link https://buycoffee.to/MajaRysuje i wybrać jedną z opcji ;)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *