Relacje z konwentów

SkierCon 2023 – Szopy w trzech postaciach

Logo konwentu SkierCon, który odbywał się 28-30.07.2023 w Skierniewicach. Wystąpiłam tam jako gżdaczka, dlatego jestem narysowana w koszulce z napisem "Gżdacz", na którą entuzjastycznie wskazuję obydwoma rękami!

W tym roku z różnych powodów nie udało (i nie uda) mi się odwiedzić wielu konwentów, na których generalnie bywam. Ale może dzięki temu bardziej doceniam te, na których jednak udało mi się pojawić. A SkierCon, na szczęście, jest w tej grupie, którą być może bardziej docenię. :)

W tym roku Skiercon powrócił do swojej starej lokalizacji, jaką było Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach. Dla mnie jednak, była to całkiem nowa miejscówka, bo niestety mój pierwszy Skiercon odbył się dopiero w 2017 roku, w jeszcze innym miejscu. Dodatkowym budynkiem konwentowym był Kinoteatr Polonez, gdzie żeby było jeszcze ciekawiej, normalnie puszczano filmy w trakcie konwentu! Nie była to jednak SkierConowa atrakcja, choć oczywiście każdy konwentowicz, który zakupiłby bilet, mógłby na taki seans się wybrać. Poza tym, jak to w kinach bywa, w budynku pachniało popcornem, co dodawało fajnego klimatu. A z mniej typowych kinowych atrakcji – w budynku były wystawione sprzęty związane z kinematografią oraz już bardziej typowo – wywieszone różne plakaty filmowe.

Niewątpliwą zaletą nowo-starej lokalizacji była dostępność sklepów w okolicy. Dosłownie po drugiej stronie ulicy znajdowała się Żabka, a 5 minut od głównego budynku znajdowało się Netto. W pobliżu były też lokale gastronomiczne, choć tu nie trzeba było daleko odchodzić, gdyż praktycznie w samym budynku Centrum Kultury i Sztuki była restauracja, a dodatkowo, przyjechały dwa foodtrucki!

Mapka przedstawiające Kinoteatr Polones, Centrum Kultury i Sztuki, Ulicę o tej samej nazwie co jedna z sal w Centrum, Żabkę i Psi salon piękności. Jest jeszcze wskazówka w którą stronę iść do Sleeproomu i miejsce, w którym się zgubiłam (zaznaczone ku przestrodze). Mapka jest bez skali i senu, a umieszczone na niej elementy zostały dobrane losowo. Są też osy.
Mapka okolicy. W szczególności polecam uważać na złe osy!

A jak już piszę o kupowaniu rzeczy, to warto wspomnieć o wystawcach. Część z nich miała swoje stoiska w wspomnianym już kinie Polonez, a część w budkach rozstawionych pomiędzy budynkami, co nadało całości trochę festynowego klimatu. Jak dla mnie było na plus, zwłaszcza że i Dni Fantastyki, i Copernicon umieszczają swoich wystawców w miejscach dostępnych dla nie-konwentowiczów i bardzo dobrze się to sprawdza.

Jednak z powodu, że była to moja pierwsza edycja w tym miejscu, brakowało mi trochę nostalgii związanej z powrotem do miejsca gdzie już mam dobre wspomnienia. Na szczęście, za rok nie powinnam już mieć takiego “problemu” :P.

Tak samo jak ostatnim razem pojechałam jako szop, czyli wolontariusz, zwany na wielu konwentach po prostu gżdaczem. Tym razem do moich obowiązków należało głównie pilnowanie sleepa, co było na tyle zajmującym zajęciem, że udało mi się wyhaftować całą główkę szopka w tym czasie. Ale oczywiście nie narzekam, bo jak to zwykle z wolontariatem bywa i tak było kilka śmiesznych sytuacji, a dodatkowo miałam okazję poznać kilku lisów (wolontariuszy ds. bezpieczeństwa). Sleeproom, w którym miałam dyżury, był odrobinkę oddalony od całego konwentu, przez co miałam poczucie bycia trochę poza imprezą, ale w sumie dzięki temu moje obowiązki przebiegały w dużo spokojniejszej atmosferze niż rok temu.

Rysunek pokazujący głowę szopa pracza wyhaftowaną na kawałku materiału. Całość jest naciągnięta na tak zwany tamborek. Jest to po prostu takie kółeczko z zamknięciem w jednym miejscu. A w sumie dwa kółeczka, bo jedno wchodzi w drugie, a pomiędzy nimi jest właśnie ten materiał do haftu. Żeby jeszcze bardziej podkreślić, że to jest uszyte, a nie np. namalowane, w materiał jest wbita igła, a obok leży kawałek muliny.
Na typowym ekranie laptopa, ta ilustracja pokazuje hafcik w skali 1:1!

Załapałam się też na dodatkowego questa w postaci stworzenia i rozwieszenia kartek z prośbą o zamykanie drzwi na wszystkich łazienkach. Był to wyjątkowo wartościowy quest, bo dzięki temu dowiedziałam się gdzie są wszystkie łazienki!

A jak już o szopach i kupowaniu mowa, to w tym roku, w sklepiku konwentowym można było kupić wyjątkową pamiątkę, a konkretnie – LEGO model szopa! Został on zaprojektowany przez Jan “Johana” Woźnicę – pierwszego Polaka, którego zestaw wygrał konkurs LEGO Ideas! A wygrał go zestawem, którego dzielnie strzegłam przez kilka godzin na zeszłorocznej edycji Skiercon.  Szopka oczywiście zakupiłam, ale przekazałam go znajomym kolekcjonerom LEGO, bo u nich na pewno znajdzie lepsze towarzystwo niż u mnie! :D

Rysunek przedstawia szopa pracza z klocków Lego. Trzyma w ręce miotłę, bo to bardzo grzeczny szop jest. I pomocny! W tle są dwa księżyce i rakieta lecąca w kosmos, które nawiązują do nagrodzonej pracy Jana "Johana" Woźnicy. Szop jednak nic sobie z tego nie robi i dalej spokojnie zamiata. Bądźmy jak ten szop!
Kto by pomyślał, że mamy takie gwiazdy świata Lego na konwencie ;)

Oczywiście poza wolontariatem i obczajaniem stoisk miałam trochę czasu aby wziąć udział w atrakcjach. Szczególnie spodobały mi się dwie – o game designie oraz kreatywności. 

Pierwszą z wymienionych atrakcji prowadził Bruno Grigori aka Borys Zajączkowski i muszę przyznać, że wylądowałam na tej prelekcji tylko dlatego, że nie odbyła się inna, na którą chciałam iść. Do wybrania tej atrakcji jako pierwszej zniechęcał mnie czas trwania – całe 3 godziny. Stwierdziłam, że nie ma opcji, że ktoś będzie opowiadał na tyle ciekawie, że tyle wysiedzę. Jak bardzo się myliłam! Wykład był na tyle fascynujący, że aż zaczęłam sobie robić notatki na telefonie i co zaskakujące informacje przekazywać na bieżąco znajomym. W szczególności zafascynowała mnie idea papierowego prototypu gry komputerowej, dzięki któremu można przetestować jej założenia na bardzo początkowym etapie rozwoju. Kto wie, może wkrótce wiedza z prelekcji się przyda, bo znajomi właśnie dzielnie tworzą swoją pierwszą grę! 

Druga prelekcja była zdecydowanie krótsza, ale również bardzo wartościowa. Nazywała się “Kreatywność – jak z tym żyć”, a prowadzona była przez Ilonę “Kobietę-Ślimak”, którą śledzę od lat. Z pewnością jest ona jedną z inspiracji, które doprowadziły mnie do rysowania bazgrołków na podstawie moich konwentowych “przygód”. Jako, że uważam się za osobę kreatywną, to wiele rzeczy już wiedziałam, ale w sumie dowiedzieć się, że osoba, którą od dzieciństwa śledzisz w internecie ogląda tych samych youtuberów co ty to jednak jest coś. Było też kilka informacji, które wydają się być oczywiste jak już je usłyszałam, ale jakoś po prostu nigdy nie połączyłam w głowie faktów, nawet jak robiłam rzeczy, które Ilona sugerowała żeby robić. Były też oczywiście zupełne nowości, takie jak idea “randki artystycznej”, na którą zdecydowanie na pewno kiedyś uda mi się znaleźć czas!

Ilustracja pokazująca Kobietę Ślimak podczas swojej prelekcji. W tle ma slajd z napisem "Poważny slajd o kreatywności przygotowany z adekwatnym wyprzedzeniem". Na slajdzie jest też kilka błysków światła, które mają podkreślać jak dobry jest to slajd. Dodam też, że prelegentka wygląda trochę dziwnie, bo próbowałam połączyć jej styl rysunku z moim style. Moim skromnym zdaniem... nie wyszło ;)
Kobieta Ślimak poza opowieściami o kreatywności jako takiej, opowiedziała nam też jak powstawała prezentacja, którą puszczała na rzutniku :)

Do dziś mnie zaskakuje, że na konwentach są takie rozwijające i mądre prelekcje. Wyszłam z nich zainspirowana i zmotywowana żeby zmieniać (mój) świat na lepsze! :D  

Jak co roku na SkierConie pojawiły się jogurty i podobnie jak rok temu najlepszą opcją były Bakusie, które znikały praktycznie od razu jak tylko się gdziekolwiek pojawiły. Miałam trochę wrażenie, że było ich mniej niż rok temu, ale jak już pisałam, dużą część konwentu spędziłam w pobocznym budynku, z dala od głównego źródła jogurtów, stąd może takie wrażenie.

Pogoda w tym roku trzymała się jak mogła, ale jednak ostatecznie, mimo odtańczenia tańca antydeszczu przez grupę szopków, nie wytrzymała. Może rok temu padał deszcz, ale podczas edycji 2023 spotkała nas naprawdę potężna burza. Było to o tyle problematyczne, że do sleepa jednak trzeba było kawałek przejść, a podczas takiej pogody mogło to być co najmniej nieprzyjemne, a w najgorszych momentach nawet niebezpieczne. Wyszła tu też poważna wada budynku konwentowego – praktycznie nie miał na korytarzu okien wychodzących na zewnątrz, przez co nie było miejsca gdzie względnie bezpiecznie można by obserwować burzę. Można było za to obserwować graczy w games roomie, bo to właśnie na niego wychodziły okna :D.

Ilustracja pokazująca jak z trwogą chowam się pod parasolem, otoczona błyskawicami. Kurczowo trzymam parasol obydwoma rękami żeby wiatr mi go nie porwał. Z grafiki wylewa się groza i deszcz. Okropieństwo!
Jakby to powiedziała moja daleka ciocia “no po prostu jakieś Gwiezdne Wojny w chmurach!”

Może i spędziłam ten SkierCon trochę “na uboczu”, ale i tak świetnie się bawiłam. Po lekko ponad roku wolontariatu zaczynam już rozpoznawać wolontariuszy, z którymi mijam się na różnych konwentach i być może, i oni zaczynają mnie rozpoznawać. Jak dla mnie wolontariat zostawia mi idealnie tyle czasu wolnego żeby absolutnie nie zacząć się nudzić, no i oczywiście daje mi poczucie, że mogę oddać choć kawałek tej pracy, którą pokolenia wolontariuszy poświęciły na to żebym się dobrze bawiła na moich pierwszych konwentach. :)

Data kolejnego SkierConu już ogłoszona, więc mam nadzieję, że widzimy się za rok! Może wtedy znowu z jakimiś prelekcjami, bo w tym roku już mi nie wystarczyło czasu żeby coś przygotować…

A jeśli chcecie wesprzeć moją kolejną konwentową przygodę, utrzymywanie tego bloga lub po prostu zrobić dziś coś miłego to możecie mi postawić wirtualną kawę! Wystarczy kliknąć w link https://buycoffee.to/MajaRysuje i wybrać jedną z opcji ;)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *